wtorek, 6 maja 2008

3 maj - Dzień Polskiej Racji Stanu


Racja stanu ma jeszcze jedną zaletę, może być w niespodziewanie obszernej przestrzeni kategorią wymierną, na zasadzie - to się Polsce i Polakom opłaca - w kategoriach czysto ekonomicznych, ale nie tylko. Opłacalność może być mierzona. istnieje więcej mierzalnych kategorii, w których realizowana jest wartość Polskiej Racji Stanu. Jest ona kategorią strategiczną, polega na określeniu długoterminowych celów, misji i wyborów, co z jednej strony ją nieco odpolityczna, przynajmniej na pierwszy rzut oka, a z drugiej strony uruchamia nowe sfery, czasem zaskakujących argumentów politycznych. Przykładem takiego argumentu, wybieram z rozmysłem szczególnie irracjonalny:
Naśladujemy po prostu Niemców, którzy też mają taką długoterminową, egoistyczną politykę narodową.

Jest jeszcze jeden moment, wiążący Polską Rację Stanu z tradycją Konstytucji 3 Maja, a także ciągłością cywilizacji Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Pisaliśmy o tym rok temu i żarliwie dyskutowaliśmy z Marylą. Przypominam o tym i wypracowywane pojęcie i jego strategiczną zawartość łączę, nie tylko symbolicznie, ze świętem 3 maja, które staje się także dniem Polskiej Racji Stanu.

Opozycja przeciwko pojęciu Polskiej Racji Stanu, a jej obiektywizm

Najważniejszym przeciwstawieniem, jakie w prowadzonych dyskusjach zauważam, jest używanie argumentu, polegającego na nieistnieniu polskiej racji stanu[2]:
- Pokaż gdzie jest opublikowana, ta polska racja stanu i pod jaką sygnaturą akt?

Obiektywny charakter polskiej racji stanu jest przyczyną prostego zjawiska. Polska Racja Stanu istnieje, więc już teraz możemy analizować, czy konkretne działanie polityczne jest z polską racją stanu zgodne, albo z nią sprzeczne. Możemy mierzyć jak dalece i w jakiej mierze odbiega od polskiego interesu narodowego. Interes, business. To jest miara.

To że polska racja stanu istnieje - to jest pewne.
Jest jedynie nieopisana
..

I jeszcze jeden element, który stał się dla mnie bardzo widoczny, po mojej ostatniej dyskusji z czubasem. [ http://michael.salon24.pl/72663,index.html ] Niby polska racja stanu jest apolityczna, tak jak opłacalność jest apolityczna. Polska racja stanu powinna być mało zależna od opcji politycznych, mało wrażliwa na polityczne interesy lewicy lub prawicy. Tak jak w Niemczech. Zmieniają się rządy, a niemieckie interesy narodowe prowadzone są przez dziesięciolecia, nad podziw konsekwentnie.

Otóż, polski interes narodowy, polska racja stanu jest z natury rzeczy i z oczywistych powodów kategorią prawicową. Nie istnieje lewicowa polska racja stanu, jest to pojęcie bezprzedmiotowe, puste. Dlatego wszelkim politykom, a także zwykłym zjadaczom chleba, w których umysłach tkwi mentalność homo sovieticus tak trudno myśleć w kategoriach polskiej racji stanu. Jest to obszar poza ich wyobraźnią i zakresem pojmowania. Może dlatego żadna z polskich elit do tej pory nie zabrała się za opisanie polskiej racji stanu. Polskie elity są lewicowe, więc nie mogą pisać o czymś, co im się w głowie nie mieści. Rząd PiS zaraz po objęciu władzy zabrał się za realizację misji polskiej racji stanu, co oczywiście całej polskiej elicie III RP wydało się całkowicie niezrozumiałe i nonsensowne. Nie mogli w oczywisty sposób pojąć tego, co dla nich jest niepojmowalne. Polska racja stanu nie istnieje w kategoriach ideologii lewicowych. Nie będę tego tutaj wyjaśniać, aby niepotrzebnie nie dywagować. Jestem gotów jednak do odrębnego uzasadnienia tej tezy.

Wyciągam stąd trzy wnioski, albo nawet więcej.
Okaże się jak napiszę, policzę je wtedy:

Pierwszy: Opisanie istniejącej Polskiej Racji Stanu jest najważniejszym zadaniem politycznym, jakie możemy sobie wyobrazić, wypełni ono swoją treścią i sensem pojęcie IV Rzeczpospolitej, które z natury rzeczy jest zupełnie sprzeczne z komunistycznym tworem zwanym III RP. Zupełnie świadomie i z uzasadnieniem nie piszę, "postkomunistyczna III RP", ale komunistyczna, albowiem, rządząca w Polsce oligarchia jest po prostu komunistyczna. Polska nadal jest we władzy komunizmu. Wystarczy przeczytać "współczesną definicję komunizmu".

Drugi: Od tej pory nie będę rozróżniał w tym tekście pojęcia Polskiej Racji Stanu od jej opisu, ale proszę o tym pamiętać. To nie jest to samo. Polska Racja Stanu jest jedna, jej opis może być bardziej lub mniej trafny, lepiej lub gorzej tę rację przedstawiać i dlatego może być doskonalony i uzupełniany, ale zawsze jest to kwestia jakości opisu, a nie właściwości racji stanu, które należy stale badać i rozpoznawać, bo wraz z rozwojem historii i zmianami geopolitycznymi polska strategia powinna nadążać za tymi zmianami.

Jest godzina 23:50. 3 maja 2008 roku. W tym momencie powołuję Polski Instytut Geopolityczny (PIG), który będzie zajmował się stałym analizowaniem zagadnień polskich interesów geopolitycznych, a jego celem jest nieustanne doskonalenie wiedzy o Polskiej Racji Stanu oraz wpływaniem i oddziaływaniem na polskie elity intelektualne, polityczne, opinię publiczną, a także na parlamentarzystów oraz na władzę rządową i samorządową, a także sądowniczą w sprawie prowadzenia polityki polskiej i europejskiej oraz podejmowania decyzji zgodnych z wymaganiami polskiej racji stanu. Instytut zajmować się będzie certyfikacją zgodności bieżącej polityki i rządzenia z wymaganiami polskiej racji stanu. Istnienie tego instytutu zostało zatwierdzone moją decyzją w chwili wyżej podanej. Pozostałe fakty z jego działałności pojawią się póżniej. Historia tego instytutu jednak już trwa.

Trzeci: Sformułowanie Polskiej Racji Stanu, spełni rolę ośrodka konsolidacji polskiej prawicy. Wynika to z fundamentalnej prawidłowości. Prawicowość polega m.in. na wolności posiadanych poglądów, wolności ekonomicznej i fundamentalnym prawie własności osobistej - podporządkowanych uznanym wartościom wyższym. Napisałem "m.in", bo nie jest teraz ani konieczne dyskutowanie tego, co jest dla prawicy oczywiste, a w szczególności prowadzenie dyskursu aksjologicznego. Prawicowość z definicji i założenia jest różnorodna, składa się z różnych koncepcji aksjologicznych i politycznych, to jest jej głowne źródło siły. Różnica potencjałów wyzwala energię, pozwala na rozwiązywanie problemów i kofliktów interesów, przy wspólnym kryterium porządkującym - polską racją stanu. Kwestie praktycznego działania tego kryterium porządkującego omówimy odzielnie.
[O kryteriach i metodach użytecznych w tym przypadku pisałem, wspominając o Doktrynie Kornela Morawieckiego[3] oraz o selektorze i anty bolszewizatorze[4]]
W Polsce przedmiotem koniecznego działania jest polski interes narodowy, polska racja stanu materializująca się w konkretnych interesach ekonomicznych, politycznych, społecznych i kulturowych Polaków, bez względu na granice i ich miejsce zamieszkania.[5]

Postscriptum:
Komunikat Polskiego Instytutu Geopolityki Nr 001/08 .

Instyut został powołany z powodu faktycznego pojawienia się idei geopolitycznych, osoby wnoszące idee formujące projekt Instytutu, zgodnie z jego celem, stają się członkami założycielami inspirującymi PIG.

1. Podaję listę pierwszych fundatorów idei, w porządku alfabetycznym:
Free Your Mind - idea identyfikacji przeciwników lub wrogów Polskiej Racji Stanu
Maryla - idea inspiracji Polskiej Racji Stanu ideą Rzeczpospolitej Obojga Narodów - 3 maja 2007, oraz idea konsolidacji wschodniej polityki energetycznej, solidarnie z michaelem.
Michael - idee metodyki konsolidacji polskiej prawicy oraz projektu PIG jako źródła wiedzy o Polskiej Racji Stanu.
Triarius - idea strategicznej konsolidacji polskiej prawicy i poszukiwania kryteriów jej analizy. Projekt ankiety.

2. Z chwilą gdy ilość członków założycieli inspirujących Instytut osiągnie liczbę trzech osób, Instytut może powołać Radę założycieli Instytutu.

3. Polski Instytut Geopolityczny zaprasza do udziału w jego pracach oraz do inspirowania dalszej jego działalności.
Pinxit: michael
_____________________________________________________________________________________
Przypisy:
[1] ...
[2] Antoni Dudek , „Wprost” nr 17 (30.04.2006) „Geopolityczna dwunastka”, recenzja książki Piotra Eberhardta „Twórcy polskiej geopolityki”. Antoni Dudek pisze: „We współczesnej Polsce debata na tematy geopolityczne w praktyce nie istnieje (…) Trudno tego nie uznać za jeszcze jeden przykład kryzysu polskiej myśli politycznej. O jego głębokości można się przekonać, czytając książkę prof. Piotra Eberhardta poświęconą dwunastu twórcom polskiej geopolityki. Już sam ich dobór ze znacznie dłuższej liczby kandydatów wskazuje, że w końcu XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku polska geopolityka przeżywała okres rozkwitu. Na liście Eberhardta znaleźli się zarówno znani politycy, m.in. Roman Dmowski, publicyści (Juliusz Mieroszewski), jak i naukowcy (Eugeniusz Romer), ale najciekawsze szkice dotyczą postaci już dzisiaj nieomal kompletnie zapomnianych. Podstawowy dylemat polskich geopolityków najlepiej oddają tytuły dwóch książek:
Głośnej rozprawy Dmowskiego „Niemcy, Rosja i kwestia polska” oraz nawiązującej do niej pracy Adolfa Bocheńskiego „Między Rosją a Niemcami”. Na pytanie jak Polacy mają sobie ułożyć relacje z dwoma, równie wielkimi, co ekspansywnymi sąsiadami, bohaterowie książki udzielali bardzo różnych odpowiedzi. (…) Największą przenikliwością okazał się Włodzimierz Bączkowski (…)”
Mój komentarz: W końcu XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku w Polsce była geopolityka, była ważna publiczna dyskusja, była więc i prawdziwa polityka. Dlatego Polska mogła dobrze wykorzystać sprzyjający wiatr historii i wygrać niepodległość. Teraz mamy w Polsce elity spętane kolonialną mentalnością i szokującym brakiem kompetencji i zrozumienia rzeczywistości. Proponuję lekturę tekstu:
"Kolonialna mentalność polskich elit (Ewa Thompson)" Po przykłady nie trzeba sięgać daleko: Bronisław Komorowski w Sejmie w 2007 roku w przemówieniu prezentującym stanowisko klubu poselskiego PO powiedział coś takiego: „naszym celem jest jak najszybsze zakopanie całej Polski, razem ze wszystkimi mohairowymi beretami, po same uszy w Unii Europejskiej, tak aby już nigdy się nie mogła się z niej wykopać. Ten jeden głos wystarczy, aby całkowicie stracić zaufanie do Platformy Obywatekskiej. Jest to tylko tęczowa koalicja propagandowych populistów. Nic więcej.
[3] W tekście „Pomieszanie porządków” (142) pisałem o „Doktrynie Kornela Morawieckiego” Nie ważne pod jakie kto chowa się sztandary. Ważne, co z tego wynika. To tak w skrócie. Polecam zapoznanie się z wersją źródłową tutaj
[4] Tekst "OBCY", komentarz "do hr Pim de Pim"
[5] Fakt pierwszy: http://michael.salon24.pl/72663,index.html

_______________________________________________________________________________________________________
Apel - Olimpiada Wiedzy o PRL.
W roku 2008 mija 19 lat od upadku komunizmu w Polsce. Najnowsze badania pokazują, że świadomość o wydarzeniach z najnowszej historii Polski maleje-głownie wśród przedstawicieli najmłodszego pokolenia. Młodzież nie zna elementarnych faktów dotyczących tych lat. Dodatkowo odchodzą ludzie, którzy byli świadkami epoki, szczególnie w jej początkowym okresie. Poziom oraz struktura edukacji w Polsce, nie pozwalają na wystarczające zapoznanie się z wydarzeniami lat 1944/52 – 1989 w szkole. Tymczasem organizowane są Olimpiady, konkursy, turnieje dotyczące wielu epok historycznych. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji, gdy uczniowie polskich szkół znają fakty z historii starożytnej czy średniowiecznej, nie znając jednocześnie faktów dotyczących ich historii ojczystej. Mimo różnego stopnia przygotowania i zapoznania się z treściami ww. olimpiad, sam fakt uczestnictwa w przygotowaniach do kolejnych etapów powoduje powiększenie zasobu wiedzy na dany temat. Mimo owych 19 lat, nie doczekaliśmy się w wolnej Polsce ogólnopolskiej Olimpiady obejmującej lata powojenne. Olimpiada dotycząca dziejów PRL byłaby bodźcem do zapoznania się z tymi wydarzeniami. Instytucją najbardziej uprawnioną do organizacji tego typu Olimpiady jest Instytut pamięci Narodowej. Posiada odpowiednią strukturę, kadrę naukową, co wszystko daje pewność, ze zorganizowana przez IPN Olimpiada stała by na odpowiednim poziomie. IPN przeprowadza konkursy historyczne dla uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, są to jednak inicjatywy o mniejszym zasięgu i zupełnie innym charakterze. Zwracamy się z apelem do IPN, o podjęcie inicjatywy, zmierzającej do przeprowadzenia cyklicznej, ogólnokrajowej Olimpiady dotyczącej okresu 1944/52-1989 w Polsce.

W tym celu proponujemy wysyłanie do siedziby Instytutu Pamięci Narodowej tekstu powyższego apelu-adres ( z tematem: Olimpiada Wiedzy o PRL):
sekretariat.ipn@ipn.gov.pl
Źródło: Waits.
________________________________________________________________________________________ 184.500

piątek, 25 kwietnia 2008

Czy potrzebna jest jeszcze raz rozgłośnia polska RWE?

2007-04-23, 07:14:01
Już siedemnaście miesięcy, z czego dziewięć w celi aresztu śledczego, pracuję nad dokumentacją do książki „Historia Gospodarcza III Rzeczpospolitej”. Bardzo potrzebuję sojuszników, bo robota nie jest zbyt mała, nawet na spory zespół.W swojej pracy nie interesuję się tym, czy afery były w Polsce trzy, czy było ich osiem. Nie zajmuję się ściganiem w celu zagryzienia. Nie wiem, nie oceniam, nie wyciągam przedwcześnie zbyt tanio popularnych wniosków. Ważne są fakty ekonomiczne, zrozumienie tego, co się dzieje. Afery są tylko drażniącymi objawami istnienia dużo poważniejszej, piekielnie skomplikowanej rzeczywistości. Nie interesuje mnie kto, z kim i kiedy spotkał się w jakim salonie, kiedy uroczyście przeciął wstęgę, albo zakopał kamień węgielny. Interesuje mnie sucha analiza zasobów ulokowanych w Rzeczpospolitej, potrzebna w sensownym planowaniu drogi na przyszłość. W tym znaczeniu, historia gospodarcza III RP jest niezbędnym określeniem początkowych, brzegowych i wszelkich innych warunków dla polskiego biznes planu, na niezły kawałek XXI wieku.
Proszę zwrócić uwagę, Balcerowicz nie tylko zrobił reformę. On również zaciągnął zobowiązania, renegocjując polskie zadłużenie z klubami paryskim i londyńskim. Teraz będziemy płacić najtłustsze raty. Fakty ekonomiczne mają swoje skutki, które trwają wiele lat. Dziury ustrojowe, kiedyś wmanipulowane w polskie prawo gospodarcze trwają i nadal produkują dziwne efekty. Jest przy tych dziurach mnóstwo do zrobienia, przy czym jest wielki problem, aby ktoś uwierzył, że te dziury w ogóle są. Przez te dziury wyciekają pieniądze. I żeby jeszcze te pieniądze ktoś ukradł. Nic z tego. Milczenie dziennikarzy jest tu, jak milczenie owiec.
Częścią polskich zasobów jest ludzka przedsiębiorczość, chłopski pomyślunek, rozmaite kapitały, przepływy finansowe, stan infrastruktury,…
szaleństwa wielkiego kapitału korporacyjnego...
Dorobek pracy wielu utalentowanych…
Matematyka, liryka, ckliwa dynamika…
Jest mnóstwo do zrobienia.
Skupianie uwagi na aferach jest błędem, afery są jedynie sygnałami alarmu, informują o prawdziwym zagrożeniach, które tkwią w wadach konstrukcji ustrojowych, … ale i w wielu innych zjawiskach. Wiem już sporo, czasem porażają mnie przejawy głupoty i nieodpowiedzialnej niekompetencji.
Rozśmiesza naiwna chciwość. Dokumentując jeden fakt ekonomiczny znalazłem taki przypadek:
- Ktoś ukradł 0,024% tego, co mógł legalnie zarobić i nikt nie zarobił nic. Oprócz właściciela łupu, który swoim działniem zniszczył interes. Taka efektywność kradzieży i korupcji jest typowa w zjawiskach takich, jak FOZZ, inwestycje WSI, …
Więcej jest w tym marnotrawstwa ludzkiej energii, sukinsyńskiej pogardy do ludzkiej pracy, niż złodziejstwa. Bardziej zachłanność psa ogrodnika, niż niewidzialna ręka rynku. Polska historia gospodarcza ma swoje manowce aksjologiczne. Jest tam sporo miejsca na zastanowienie się nad filozoficznymi aspektami rozwoju cywilizacji, miejscem Polski w globalnym biznesie. Morale i moralność w interesie mają nie mniejsze znaczenie niż w piłce nożnej i to na dłużej niż do 2012 roku.
Jest w tym jeszcze jeden interesujący aspekt.
Waldemar Łysiak napisał „Rzeczpospolitą Kłamców – Salon” - o historii politycznej początków III RP.
Rafał Ziemkiewicz napisał „Michnikowszczyznę”, rzecz o terrorze intelektualnym jednej opcji o ciekawych korzeniach. Są to różne spojrzenia na tą samą Rzecz Pospolitą. Jest jeszcze miejsce na Rzecz Gospodarczą. Wtedy obraz się domyka.
Do założenia blogu zainspirował mnie Zdzisław Krasnodębski, umieszczając, w wywiadzie „Dlaczego profesorowie boją się inteligencji”, (Dziennik 10.04.07) taką opinię:
„Nie ulega przy tym wątpliwości, że nauki społeczne i humanistyczne ciągle nie są na miarę naszych potrzeb i możliwości. Chciałem ostatnio uzupełnić wiedzę o procesach prywatyzacyjnych w Polsce. Szukałem prac ekonomicznych pisanych z różnych perspektyw. I co? I nic. Nie ma.
A przecież każdy uniwersytet ma wydział ekonomiczny. Czym zajmują polscy ekonomiści, skoro tak zasadniczy dla Polski proces pozostał w gruncie rzeczy nieopisany?”
Potwierdzam. Rzeczywiście, jest to czarny ugór.
Okropna dziura publicznego braku zainteresowania przestrzenią ekonomiczną. Na szczęście inspirują mnie i zachęcają inni bywalcy „Salonu 24”. A nawet intrygują. Ostatnio zaintrygowała mnie Joanna Lichocka zdaniem-pytaniem, dotyczącym komisji bankowej, w artykule „Nie polegać na Zawiszy”:
- "Bardzo jestem ciekawa, jakie to sprawy przy okazji jej prac mogłyby się pojawić".
Obejrzałem pierwsze posiedzenie „Komisji bankowej w nowej edycji”, tym razem było już znacznie lepiej przygotowane. Przy okazji prezentacji wniosków o ustalenie listy świadków, „posłowie sprawozdawcy” pokazali przykłady prywatyzacji kilku grup banków, konkretnie wskazując na haniebne kawałeczki ich przebiegu. Później dopiero proponowali osoby, które będą potrzebne do wykazania tego, co się stało. Tym razem najpierw przedstawione były FAKTY, później świadkowie tych faktów. Natychmiast zabrałem się za szukanie informacji, pierwszych komentarzy. I co? I nic.
Identycznie, jak z niezaspokojeniem intelektualnym profesora Krasnodębskiego.
Czołowym newsem jest tragiczna strzelanina w Wirginii. We wszystkich portalach prawie to samo:
> MORDERCA ZOSTAWIŁ LIST.
> Znany detektyw oskarżony.
> Gorbaczow broni Jaruzelskiego
> Giertych: Wyborów nie będzie.
> Hiszpania: Polka uduszona kablem.
> Zamordował "z miłości".
> Odnalazła syna odebranego jej przez nazistów.
> Śląsk będzie miał własną czcionkę.
> Masowa histeria w katolickiej szkole
> Foki szkolone do ochrony okrętów podwodnych.
To był przykład serwisu „ Interii”. Podobnie jak we wszystkich innych. Do tego dołączył się jeszcze medialny entuzjazm z powodu szokującej decyzji UEFA. Coś więcej znalazłem we Wprost: „Komisja bankowa wznowiła pracę”. Autor tej notatki (pap,ss) skupił uwagę na nazwiskach co bardziej znanych świadków.
Fakty, te najbardziej poruszające, znikły gdzieś w sformułowaniach typu: „Szymon Pawłowski (LPR) zgłosił wniosek o zbadanie przekształceń w Banku Gospodarki Żywnościowej. Innym wątkiem zaproponowanym przez niego są …” I co? I nic więcej. Najbardziej interesujące FAKTY ZOSTAŁY UKRYTE w treści tych wniosków.
Skąd się bierze brak zainteresowania ich treścią?
Każdy z już ukazanych faktów niesie w sobie potencjalny ładunek sensacji, znacznie ciekawszy od aferki Rywinka.
Dlaczego FAKTY nikogo nie interesują?
Obradom przyglądała się z setka dziennikarzy, były chyba wszystkie telewizje.
PO CO?
Dla tych kilku pustych notek?
Zasadniczym przesłaniem pierwszego komentarza „Komisja 4” we Wprost, jest taka opinia, cytuję:
„Komisji bankowej trudno będzie zdobyć zainteresowanie i popularność”.
NO PEWNIE!
Tym razem posłowie przedstawili serię fachowo przygotowanych sprawozdań, których treść ścina krew w żyłach. Podane zostały FAKTY. Taki cukiereczek, na przykład:
Za 511 mln złotych kupiono 30% udziału w aktywach banku wielkości ok. 16000mln złotych. Czyli ktoś zapłacił 10 groszy, za każdą złotówkę zakupionych aktywów banku. Dziesięciokrotne przebicie! Ktoś dzisiaj płaci złotówkę, dzisiaj ma dziesięć złotych, już w kasie banku!
Czy to nie sensacja? Czy to nie fakt? Gdzie tak tanio można kupić pieniądze? A to tylko jeden z już ujawnionych przekrętów, o których juziolił pan Oleksy.
Ktoś mówił, w czasie posiedzenia komisji, o ujawnionej kartelowej zmowie dwóch dużych grup bankowych, ktoś o cwanych wybiegach łamiących sens umów prywatyzacyjnych, ktoś jeszcze o czymś…
KTO MA NAS POINFORMOWAĆ O TYCH FAKTACH?
Wydawało mi się, że obowiązkiem dziennikarzy jest informowanie. Publiczne zainteresowanie pracą komisji zależy od tego, co opinii publicznej przekażą dziennikarze. No, ale jeśli dziennikarze sądzą, że wyłącznym celem komisji jest zdobycie popularności i będą się z chłodną obojętnością przyglądać, jak to się komisji powiedzie, to cóż. Zastanawiam się. JAK komisja będzie informowała opinię publiczną, skoro dziennikarze nie są tym zainteresowani?
Milczenie dziennikarzy jest milczeniem sygnalistów alarmu.
Czy czeka nas los Titanica?
Wierzę, że nie. Ale…
To także mnie inspiruje.
Czuję, że Polsce potrzebna jest reaktywacja Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa!
moja e-poczta: mil@mail2michael.com